Forum

Musisz się zalogować jeżeli chcesz umieszczać wpisy i zakładać tematy.

przyczyny niepowodzeń kwiaciarni/pracowni florystycznej

hahaniu - 😯 😯 😯 Twoi dzisiejsi klienci ni byliby ze mnie zadowoleni :mrgreen:

ale cieszę się że jakoś idzie (chociaż bardziej cieszyłaby mnie dobra prosperita Twojego gyszeftu 😐 ) i że znalazłaś gdzieś miejsce i że umiesz się z ludźmi dogadać :buziak:

... a czasem niepowodzenie działalności staje się skutkiem niepowodzenia zdrowotnego...

@parviflora napisał/a:

... a czasem niepowodzenie działalności staje się skutkiem niepowodzenia zdrowotnego...

:friends: najprawdziwsze życie pisze scenariusz...moja mama w styczniu na cieśń nadgarstka idzie, a tu Dzień Babci i Valentine i ....dooo...pa 😡

no niestety...ja 8.12 miałam 5latek mojej kwiaciarni...po tym czasie mam chore stawy,żylaki i jeszcze parę innych ciekawych dolegliwości..ciężki czas w naszej branży..źle mi z tym,że muszę dopasowywać się do klienteli z mojego obszaru,istny badziew na topie.obecnie jestem na rozstaju dróg,tracę serce do swojej pracy,cierpliwości do klientów brak.kocham swoją pracę,ale nie wiem jak długo jeszcze tak pociągnę.chciałabym,żeby ktoś powiedział mi-zrób tak,lub tak,a będzie lepiej..no ale cóż,decyzje niestety podjąć muszę sama...Kiedy mi źle,za jakiś czas przychodzi myśl-będzie dobrze i dam radę,jak zawsze..oby ta dewiza w moim sercu nie wygasła..Za wszystkich trzymam kciuki i wierzę,że bedzie dobrze,musi być..Rokują,że 2012 bedzie dla nas ciężki,ale co nas nie zabije to nas wzmocni,nie?

Dzięki Jessi, i ja umiem docenić tę nową sytuację :smileyflower:

Konwalia i inne dziewczyny, jesteście przemęczone i stres odbiera Wam siły. To był też jeden z powodów mojej rezygnacji - już rok temu przed sezonem świątecznym czułam, że nie mam energii, że więcej się martwię niż cieszę, a do tej działalnośći potrzeba witalności, radości, entuzjazmu, bo to podstawa do kreatywności, a bez niej kończy się każdy biznes.
Wiem, że to łatwo powiedzieć, ale starajcie się wypoczywać, odreagowywać, zmieniajcie myslenie w głowie. Trzeba się ładować, trzymam kciuki!!! :orangeangel: :orangeangel: :orangeangel: :orangeangel:
U mnie były jeszcze inne okoliczności, więc podjęłam taką decyzję, ale każdy musi indywidualnie wyważyć, co dla niego lepsze.
Ja tylko chę powiedzieć, że potem tez da się żyć.

Dziewczyny wiem że jest ciężko ale naprawdę wiara czyni cuda.
Ja też miewam doła ale gdy wczoraj przeglądałam zeszyt z wpisami od pażdziernika 2010 r czyli od otwarcia i wyszło mi że jest lepiej to stwierdziłam że może warto 😀 Zobaczymy jak dalej pójdzie ale wierzę że będzie dobrze a mojej konkurencji życzę w nowym roku aby jej sklep(tak mówi o swojej kwiaciarni i 1001 drobiazgów za 5 zł)dobrze prosperował 😉

dziewczyny, umyłam 10/15 okien i chyba nie wypada myć w niedzielę ale co tam... Nie miałam wyjścia - od jutra zaczynam maraton - praca - dom - giełda i.... JASEŁKA. Mój synek będzie KRÓLEM, muszę to zobaczyć, ale najpierw stworzyć strój.. - Panie Przedszkolanki to chyba nie lubią Rodziców swoich wychowanków - wrrrrr

Jagna :)popełniam offtopa ale z morałem 🙂
mój mały kilka lat temu był pastuszkiem (przedszkole a my na giełdzie jeszcze w starej hurtowni) .........
o jasełkach dowiedziałam się ........po 8,30 rano kiedy to zadzwonił mój tato, że DZIŚ O 10 SĄ JASEŁKA I SZYMEK MA BYĆ PASTUSZKIEMANIEMASTROJU I ON WRÓCIŁ Z ZAPŁAKANYM DZIECKIEM DO DOMU!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
...........................................
WYLECIAŁAM JAK Z PROCY z hurtowni zostawiając wszystko za sobą... siedzę w aucie myślę ........... do domu pół godziny jazdy . do zbiórki godzina.........
MYŚLĘ.
dzwonię do taty: SZUKAJ SWOJEJ CZAPKI Z BARANA!
wpadam do domu i wołam:DZIECKO SZYKUJ STARE SPODNIE Z ŁATAMI NA KOLANACH !!!!!!!!!!!!!!
wpadam do pracowni jakieś 10 po 9..........
spod stołu wyciągam kawałek juty. z kąta wyciągam KIJ, jutę wypycham starą reklamówką - robię tłumoczek zawiązany na kiju.wygrzebuję gruby sznur. biegnę do domu z drugim kawałkiem juty. Stawiam dziecko na baczność w przedpokoju zakładamy koszulę flanelową ,spodnie -odcinam odmierzony "na oko" kawał juty, zginam na pół, robię fachowy podkrój szyi :mrgreen: bluza gotowa. wkładam mu przez głowę, zawiązuję w pasie sznurem, zakładamy wiosenne mokasynki, dziadkową czapę, kij z tłumoczkiem do ręki.........robię pamiątkowe zdjęcie :smileyflower: :smileyflower: żeby było co wspominać (ciekawe czy wtedy planowałam opisanie tej historii??) :smileyflower: :smileyflower: Odwożę szczęśliwe dziecko do przedszkola - z pięciominutowym poślizgiem, duszą na ramieniu,watą w kolanach i stanem przedzawałowym i kilkoma innymi przypadłościami :mrgreen:
Panie rozpływają się w zachwycie nad uroczym pastuszkiem a ja wracam do hurtowni :gwizdze:
takich przypadków mogłabym jeszcze wiele: wszystkie kolejne jasełka, bale karnawałowe, przedstawienia :mrgreen: zawsze z przygodami...............
CÓŻ............. taki los zapracowanej florystycznie matki ................ 😳 i dziecka w sezonie :heartspink:

aha a na tegorocznych jasełkach nasz mały był "złym betlejemskim biznesmenem" czyli "człowiek sukcesu" - Pani, przezornie omawiając dwa dni przed jasełkami rodzaj stroju, zaznaczyła " Tylko zeby Króla strojem nie przebił " :smileyflower: :smileyflower:
tak więc dziewczyny -nie przejmujcie się - jesteśmy kreatywne- dla nas to"pięć minut" co dla innych tydzień 😉

Co za uroczy pastuszek :loveit: Jessi zdoloniacha z Ciebie :thumbupleft:
Zły betlejemski biznesman? A kto to taki? Za moich czasów nie było tych postaci 😯

facebook